Widziałaś kiedyś
coś piękniejszego od uścisku małej dłoni czteroletniej dziewczynki na
nadgarstku matki? Obserwowałaś coś równie chwytającego za serce, jak obraz
matki wychodzącej z domu o drugiej w nocy, zostawiającej swoje czteroletnie
dziecko skazane na koszmary kłębiące się w każdym kącie ubogich czterech ścian?
Czy czułaś kiedykolwiek większą ulgę niż ta, jaką czuje matka wracająca do domu
o 5 nad ranem; ledwo powłócząca nogą i strzygąca oczami spod bandaża
okalającego jej skroń, jakby w lęku przed ciosem?
Czy znasz ból
większy od tego, którego doświadcza matka wkraczająca na próg swojego
jednopokojowego mieszkanka, gdy jej dziecko - zapłakane, zachodzące się ze
strachu, leży na wycieraczce, bo nigdzie nie potrafiło znaleźć mamy? Czy
potrafisz opisać strach czterolatki, która widzi swoją matkę – wciąż
posiniaczoną, poskręcaną, poowijaną bandażami od rana do nocy? Czy masz
świadomość, co się dzieje?
Otwórz oczy.
Otwieram oczy.
OdpowiedzUsuńI czekam na ciąg dalszy.
Tak. Dopiero się zebrałam w sobie, żeby skomentować.
OdpowiedzUsuńBo nadal nie wiem, co o tym myśleć. Więc przestaję myśleć. Otwieram oczy i czekam.
Otwieram oczy i widzę, że to dla mnie, widzę tę notatkę na górze.
Jezu, coś tak wspaniałego, napisanego przez tak cudowną osobę, dla mnie, dla Green... Nie wierzę.
Dziś jest jakiś dobry dzień. No, poza tym, że nikt ode mnie nie odbiera telefonów.
To jest piękne. Co napisałaś. Ten prolog. Nie umiem opisać słowami tego, co mi siedzi po nim w głowie.
Ja, kiedy miałam cztery lata, uciekałam przed mamą i siedziałam z tatą przed telewizorem, oglądając sport albo jakieś strzelaniny. Grałam z bratem w piłkę.
A wczoraj jak mama zaproponowała, że mi kupi kapelusz ozdobiony kwiatami, to stwierdziłam, że wolę łuk albo kolczugę i szyszak.
Pomijam pół godziny tłumaczenia jej, co to do cholery jest szyszak.
Ale pamiętam, jaka byłam smutna, kiedy tata wracał późno z pracy.
I nie wyobrażam sobie moich małych, siostrzenicy i bratanicy, tak zostawionych, przerażonych.
Jesteś cudowna. Niesamowita. Dziękuję.
btw jestem grzeczna, znalazłam takie cuś co się mrozi, na urazy, schładzam kolano. i idę pisać Ziomka.
nie powiem, że nie. ten prolog był... inny. inny niż reszta, jaką czytałam. krótki, ale treściwy. wspaniały.
OdpowiedzUsuńotwieram oczy i zastanawiam się, co dalej. kim jest ta matka. kim jest to dziecko. nie potrafię czuć nic z tych rzeczy, bo nie wiem, jakie uczucia na co dzień miotają matkami. nie jestem - teoretycznie - czteroletnim dzieckiem, aby wyczekiwać mamy za każdym razem, gdy znika wieczorem, w nocy.
oczy otwarte szeroko, czekają na odpowiedź.
:*
oj, gdzieś mi uciekła informacja, ale dotarłam tutaj. Późno, bo późno, ale jestem :)
OdpowiedzUsuńProlog. Smutny. Ale taki... rzeczywisty, prawdziwy. I zastanawiający. Nie mam zielonego pojęcia, co może się za nim kryc, tak więc jak wszystkie osoby powyżej czekam :)
Cam.